wypływam na szerokie wody...
w poniedziałek mam zastąpić w pewnym zakładzie pewną fryzjerkę, która bierze urlop i jak mi dobrze pójdzie zostanę tam na dłużej...
trochę się boję, bo będę tam na samodzielnym stanowisku, bez pomocy(no bo kto by pomagał konkurencji) no i na tzw. świeczniku, czuję się trochę tak jakbym głowę wkładała w paszczę lwa...
pisałam już wcześniej o tabletkach uspokajaących, które kupiłam... nie biorę ich jednak na razie(bo wystraszyłam się skutków ubocznych), nerwy koję podjadając coś ciągle z lodówki(znowu przytyję- nie cieszy mnie to zbytnio, ale nie umiem albo nie chcę się powstrzymać...) czyżby bulimia?
trochę się boję, bo będę tam na samodzielnym stanowisku, bez pomocy(no bo kto by pomagał konkurencji) no i na tzw. świeczniku, czuję się trochę tak jakbym głowę wkładała w paszczę lwa...
pisałam już wcześniej o tabletkach uspokajaących, które kupiłam... nie biorę ich jednak na razie(bo wystraszyłam się skutków ubocznych), nerwy koję podjadając coś ciągle z lodówki(znowu przytyję- nie cieszy mnie to zbytnio, ale nie umiem albo nie chcę się powstrzymać...) czyżby bulimia?