Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

wycieczka

moje dziecko pojechalo na 2 dniowa wycieczke do Przemysla, "oderwane od cycka" zarzucalo mnie mnostwem smsow(w tym rowniez rozpaczliwych) do czasu az jej padla komorka... oto kilka z nich: ona do mnie:  to Ukraina! mieszkamy na jakims zadupiu kilka metrow od granicy ona do mnie (wieczorem ok 21):  mielismy opoznienie i wlasnie bedziemy isc na obiadokolacje. Ja tu zwariuje, padam z glodu! Warunki do życia... szkoda gadac ona do mnie(rano, nastepnego dnia):  spalismy w tzw "domu pielgrzyma", bylo ciemno a obok byl cmentarz. Wszyscy sie bali, kilkoro dzieci plakalo. Nie ma cieplej wody! to jakies zadupie w jakims lasku na Ukrainie! 46min Jechalismy tutaj przez ten las. A na sniadanie do teraz nie poszlismy. To jakis koszmar!! ona do mnie:  idziemy na to sniadanie, mam nadzieje ze bedzie bardziej jadalne niz kolacja ja do niej:  to kolacja byla niejadalna? ona do mnie:  niejadalna? to malo powiedziane! ja do niej:  to teraz docenisz moja kuchnie i warunki jakie

tak jakos nijak...

wczoraj chcialam napisac cos wesolego, np o tym ze remontowalismy w firmie i nie mielismy z kim zostawic dzieci wiec zabralismy je ze soba, a poniewaz jechalismy malowac sciany, ubralam moje miski w najgorsze ubranka (zeby w razie czego nie bylo zal ich wyrzucic), a moj maly skomentowal to w ten sposob: ze "czuje sie upokorzony i nie pokaze sie w tym do ludzi" :) taaaa... a dzisiaj.... czuje ze nie chce juz zyć(znowu to do mnie wraca)... chce mi sie płakać, wyć, bo wiem ze musze, ze dzieci mnie potrzebuja... nie wierze juz w nic i nie widze celu w zyciu... nie potrafie ogarnać mojego życia i podstawowych obowiazkow... nie radze sobie ze soba i swoim zyciem... czuje sie taka do dupy...

tata

Jeszcze jakies poltora roku temu nie przyszlo by mi do glowy ze moje zycie tak sie zmieni przez chorobe taty… To byl facet na ktorym kazdy mogl polegac, wsparcie dla rodziny czyli zony(mojej mamy), corki( mnie), siostr, matki, kuzynow… Kazdy przychodzil do niego po rade, pozyczke, pomoc w zalatwieniu jakis waznych spraw… wprawdzie nie mial jakiegos wysokiego wyksztalcenia ale w moim otoczeniu to byl jeden z najbystrzejszych i zaradnych mezczyzn jakich znam. Gdy nie mogl czegos miec to sam to  robil, uczyl sie, czytal. Zbudowal 2 domy, w ktorych polowe prac sam wykonywal. Czlowiek kombajn. Ale wszystko ma swoja cene. Kilka lat temu, w wieku ok. 36 lat zaczal miec problemy z sercem(wyladowal w szpitalu ze stanem przedwalowym). Od tamtej pory zaczelo sie faszerowanie lekami, bo pojawil sie zawal, potem kilka razy koronografia, balonikowanie, operacja na by passy. Potem doszla do tego cukrzyca – normalne choroby, ktore przechodzi wiekszosc osob w tym wieku… Kiedy zaczal miec problemy z pam

ide na diete

Jak większosc z nas mialam postanowienie noworoczne: schudnać! Ostatnio „zapusciłam sie” , choc w zasadzie ja sie cale zycie zapuszczam… na zmiane chudne i tyje(tym razem znowu sie odchudzam)… Po obejrzeniu zdjec kolezanki z netu, ktora schudla kilkanascie kg na diecie Dukana postanowilam cos ze soba zrobic… Kupilma ksiazke z przepisami Dukana, czytalam fora i strony poswiecone tej diecie, pojechalam na zakupy by zaopatrzyc sie w produkty wysokobiałkowe, 0% tłuszczu itd, kupilam kalendarz, w ktorym notowalam wage, jadłospis i objawy, no i… wytrzymalam tydzien… zaczełam sie fatalnie czuc, nie odwiedzalam „kibelka”, a kiedy odwiedzilam po tygodniu, wrocily mi dolegliwosci ktore mialam po porodzie, ale nic to… ja jestem uparta i wytrzymalabym wszystko gdyby nie fakt, ze moja waga poczatkowo spadla a potem nagle zaczela rosnac… koszmarnie mnie to demotywowalo… poddalam sie. Od kilku tygodni jestem na diecie, która sobie sama ustalam. Jest to połączenie idei diety Dukana czyli dużo białk