Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2005

ze słownika dwulatka...

a teraz zabawa w  zgaduj zgadulę ... ...kiedyś był taki program w radiu, w którym dzieci mówiły swoje słowa, a słuchacze musieli zgadnąć co to jest :)  ale ja nie daję nagród... kto zgadnie co to jest: psiana? psimak? laba? jju? ajka? pucha? szacha? tasia? pija? kala? jupa? jak sobie przypomnę jeszcz coś zabawnego, to dopiszę... mój synek uczy się mówić i robi furorę w rodzinie, wymyslając nowe słowa... najbardziej podoba nam się "psiana" :) wiek od 1 do 4 latek to najzabwaniejszy okres, najpiękniejsze chwile dla matki i dla dziecka... kiedy uczy się chodzić, mówić, jeść, ubierać itd. 

hej! przyjaciele! hej! zostańcie ze mną, przecież wszystko to co miałem oddałem Wam...

ktoś kogo uważałam za przyjaciela i porosiłam o pomoc(nie pisząc o co chodzi) po kilku dniach odpowiedział mi tak: witaj Do biura dotarlem po 16 i widzialem kilka slow od Ciebie mam nadzieje, ze wszystko w porzadku u Ciebie i że pomoc jakiej oczekiwalas to szesc numerow do TOTO na kumulacje wierz mi nie znalem ich przepraszam jesli trywializuje, ale w sprawach powaznych na pewno Ci nie pomoge, bo to sa sprawy, ktore sami musimy rozwiazac, niestety nie mam szczescia dzisiaj do nikogo, w sieci spadam wiec papa wcale nie chciałam pomocy w poważnych sprawach(chodziło o komputer), ale mimo wszystko czuję niesmak...  tacy właśnie są moi przyjaciele z sieci-czy to znaczy, że ze mną jest coś nie tak i źle dobieram sobie znajomych?  a tak w ogóle dziś czuję się jak kompletne zero i obawiam się, że otoczenie również mnie tak odbiera... nie reprezentuję nic swoją osobą...

bezsenność

uświadomiłam sobie, że termin rozprawy sądowej tuż tuż....  jestem przerażona, czuję ciągły niepokój...  wpadam w panikę... dzisiejszej nocy budziłam się kilka razy, wstawałam, chodziłam po domu i kładłam się ponownie próbując zasnąć... chyba przez kilka następnych dni nie zmrużę oka... środki nasenne już nie działają... 

motywacja

zainspirowana notką u  drewnianego morza   "Nie próbuj działać na przekór sobie, jeśli siebie pokonasz stracisz motywację " ...łapię się na tym,że żeby nie wysłuchiwać kazań od rodziców, choć mam już 30 lat, idę do mamy i pytam co mam robić, żeby jej to odpowiadało, aby nie robiła mi potem wyrzutów, nawet nie była zniesmaczona itd....  ...mam dość konfliktów i teraz robię wszystko by ich uniknąć, nawet jeśli to ma być wbrew moim przekonaniom... ...nawet nie chce mi się zastanawiać nad własnym zdaniem, bo je gdzieś zatraciłam po drodze-od tak dawna robię to czego chcą inni, że utożsamiając się z pragnieniami innych straciłam własną tożsamość... ja straciłam motywację dawno temu...

marzenia...

..każdy ma marzenia, to dobrze, bo one nadaja sens naszemu istnieniu i wszystkiemu co robimy... ale moje jakoś się nie spełniają... brak mi m.in. czułosci i bliskości- czy to tak wiele? wydaje się, że nie... a jednak... Moim marzeniem jest poczuć choć przez kilka chwil szczęście, bo cały czas przytłacza mnie smutek...  chciałabym, żeby sens mojego życia wrócił i żeby każdy dzień był słoneczny...  Poza tym chciałabym zapomnieć o niektorych uczuciach, np o nienawiści, zemście czy zazdrości... chciałabym nie czuć się wiecznie winna za coś czego nie zrobiłam, za coś na co nie mam wpływu... chciałabym wreszcie poczuć się bezpiecznie, osiągnąć spokój ducha, odpocząć od stresów... chciałabym być mniej wrażliwa, mniej kochać, mniej czuć...

ekshibicjonizm...

nie dość, że uzależniłam się od tego bloga(usunęłam wiekszosc tekstu z ostatniego roku), to jeszcze opisuję tu za dużo szczegółów z życia prywatnego... traktuję to jak pamiętnik, a przecież czytają go obcy ludzie... chciałabym opanować sztukę pisania(na blogu), ale nie umiem... nie wiedzieć czemu, czuję potrzebę wywnętrzania się, wyciągania swoich brudów rodzinnych, ekshibicjonizmu uczuciowego- to mnie uspokaja, daje jakieś ukojenie... to zboczenie?