Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2006

idzie lato

idzie lato i w zwiazku z tym nie chce mi sie siedziec przy komputerze... może troche dlatego, ze wiecej czasu spedzam na dworze, a troche dlatego, ze komputer znowu zlapal jakies "szit" i robi mi problemy(pewnie dlatego, ze administrator kazal mi wylaczyc firewal, bo inaczej nie mam internetu) w/w admin obrzydził mi skutecznie internet, przez niego stracilam kontakt z wieloma rzeczami i powinnam go obciazyc stratami jakie ponioslam w allegro i nie tylko, ale to wscibski gowniarz i nie chce mi sie z nim szarpać...  w zwiazku z tym: żeby nie stracić ostanich danych potrzebnych mi do pracy, w zasadzie prawie w ogole nie włączam komputera, jesli nie jest to absolutnie konieczne, wole nie prowokowac losu i marnować sobie życia... i w ogóle  bloga chyba też nie będę prowadzić, bo mi sie nie chce(nie powinnam tego pisać, bo zawsze gdy chciałam z tym skończyć i napisałam podobną notkę to potem rozpisywałam się jeszcze bardziej na blogu, zamiast go zamknąc raz na zawsze)... pewnie wró

umyj samochód i poderwij faceta

wczoraj myłam sobie samochód przed domem i jakiś facet zaczął mnie zaczepiać :) chciał mi pomóc, powiedziałam, że nie potrzebuję pomocy bo jestem samodzielna... gapił się na mnie dość długo, zagadując jeszcze... nie był to jakiś "młody macho", ale dojrzały, elegancki facet pod krawatem... pomyslałam, że chyba nie jest ze mną aż tak źle skoro wzbudzam jeszcze zainteresowanie obcych mężczyzn... ;) gdyby był w moim typie może pozwoliłabym sobie na rozmowę z nim, dla podwyższenia swojej samooceny ;) czy facetów podniecają kobiety myjące samochody?? 

zakupy przed weselem

ostatni tydzień spędziłam na zakupach(pół miasta zjeździłam szukając ciuszków na wesele dla moich dzieci) i ciężkiej pracy pomagając na pewnej budowie(nie mojej niestety)...  skutek jest taki, że niedługo zbliża się "ta" sobota, a ja jestem bez kasy i bez siły(dziś w nocy nie mogłam zwlec się z łóżka na siusiu...)

po świętach

jestem przejedzona... a po świątecznych rozmowach przy stole dochodzę do wniosku, że faceci po alkoholu potrafią zrobić z siebie kompletnych idiotów, zamieniają się w zadziorne koguciki z sieczką w głowie, mąż płacze jak dziecko, a np.: mój brat zamienia się wtedy w pseudo-mędrca, filozofa i kretyna zapatrzonego w siebie, a w gruncie rzeczy nadal jest tym małym wystraszonym chłopcem srającym po gaciach... to takie rozczarowujące

znowu zaczyna sie nerwowka....

zaczynam znowu wpadać w histerię, mylą mi się terminy rozpraw sądowych... wszyscy już jestesmy zmęczeni tymi sprawami, mój administrator zaczyna już dostawać mdłości gdy dzwonię i mówię mu o kolejnym pismie w sprawie naszego "wrzoda"... tylko jemu(temu wrzodowi) i jego prawniczce się jeszcze nie znudziło, to bardzo zawzięty, mściwy i wredny człowiek... ktoś mi kiedyś mówił, że on nigdy się nie poddaje(dopóki nie wykończy swojej kolejnej ofiary, nie spocznie), ale ja do końca w to nie wierzyłam...  teraz wiem, że ta gnida nigdy nie zdechnie i nie przestanie zatruwać nam życia, całe szczęście trafiła na równie upartego i zawziętego człowieka jak on-mojego męża, gdy ja chcę się juz poddać on mi na to nie pozwala(ma rację, ale ja czasem po prostu czuję, że dłużej nie wytrzymam), nie może być tak, ze wszyscy oddają swoje mieszkania jakiejś mendzie, której się one nawet nie należą, tylko dlatego, że nie wytrzymują nerwowo szarpaniny z tym sukinkotem...