nadzieja..

wciąż mam nadzieję, że ktoś mnie kocha tylko jest gdzieś daleko i się nie znamy... 
i wciąz mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy i poznamy... 

takie i inne strasznie głupie myśli kołaczą mi się w głowie... żyję jakimiś marzeniami...
w zasadzie sama nie wiem na co ja właściwie liczę, ale każdy potrzebuje mieć jakąś nadzieję by przetrwać te trudne chwile... 
tonący brzytwy się chwyta...

mi przeszła trochę złość na męża(bo jestem popieprzona-raz go kocham a raz nienawidzę) ale to i tak nie ma znaczenia, bo on chce być coraz dalej ode mnie... 
jest w tym domu, ale nie ze mną... przykre...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

stanowcza mama...

depresyjna malkontentka

zjazd absolwentów