złe dni...

ostatnio mam gorsze dni...

nic mi nie wychodzi, nie radzę sobie w pracy, nie radzę sobie w domu... wszystko mnie przerasta...

dziś mąż miał do mnie pretensje, że odkąd poszłam do pracy wszystko przewróciło się do góry nogami i oboje nie nadążamy z obowiązkami...
ja mam wyrzuty sumienia, że zaniedbuję dzieci i dom... nie czuję się też na siłach by pracować samodzielnie... 

...dziś strzygłam dziewczynę i nie byłam z tego strzyżenia zadowolona, zdenerwowałam się i koniec, ręce zaczęły mi drżeć, chaotycznymi ruchami modelowałam jej włosy, bo nie chciały się ułożyć... w sumie przecież łysa nie wyszła, ale efekt był inny niż chciałam... chyba za bardzo przejmuję się tym co robię, za bardzo się staram i wtedy fryzura wychodzi mi jeszcze gorzej...
...a potem miałam klientkę, na której mi nie zależało i nie przykładałam się specjalnie, a wyszło mi o wiele lepiej, klientka była strasznie zadowolona... 

...chyba muszę zacząc brać coś na nerwy, bo inaczej psychicznie nie wytrzymam, albo powycinam klientkom dziury w głowach ;) 
z drugiej strony ma to swoje plusy, bo straciłam apetyt, w zasadzie ostatnio jadam tylko śniadania ewentualnie jakieś małe co nieco koło 3ciej i ....tracę na wadze- może w końcu kiedyś wróce do dawnej figury?...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

stanowcza mama...

depresyjna malkontentka

zjazd absolwentów