tak jakos nijak...

wczoraj chcialam napisac cos wesolego, np o tym ze remontowalismy w firmie i nie mielismy z kim zostawic dzieci wiec zabralismy je ze soba, a poniewaz jechalismy malowac sciany, ubralam moje miski w najgorsze ubranka (zeby w razie czego nie bylo zal ich wyrzucic), a moj maly skomentowal to w ten sposob: ze "czuje sie upokorzony i nie pokaze sie w tym do ludzi" :) taaaa...
a dzisiaj.... czuje ze nie chce juz zyć(znowu to do mnie wraca)... chce mi sie płakać, wyć, bo wiem ze musze, ze dzieci mnie potrzebuja... nie wierze juz w nic i nie widze celu w zyciu... nie potrafie ogarnać mojego życia i podstawowych obowiazkow... nie radze sobie ze soba i swoim zyciem... czuje sie taka do dupy...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

stanowcza mama...

depresyjna malkontentka

zjazd absolwentów