idzie lato i w zwiazku z tym nie chce mi sie siedziec przy komputerze... może troche dlatego, ze wiecej czasu spedzam na dworze, a troche dlatego, ze komputer znowu zlapal jakies "szit" i robi mi problemy(pewnie dlatego, ze administrator kazal mi wylaczyc firewal, bo inaczej nie mam internetu) w/w admin obrzydził mi skutecznie internet, przez niego stracilam kontakt z wieloma rzeczami i powinnam go obciazyc stratami jakie ponioslam w allegro i nie tylko, ale to wscibski gowniarz i nie chce mi sie z nim szarpać... w zwiazku z tym: żeby nie stracić ostanich danych potrzebnych mi do pracy, w zasadzie prawie w ogole nie włączam komputera, jesli nie jest to absolutnie konieczne, wole nie prowokowac losu i marnować sobie życia... i w ogóle bloga chyba też nie będę prowadzić, bo mi sie nie chce(nie powinnam tego pisać, bo zawsze gdy chciałam z tym skończyć i napisałam podobną notkę to potem rozpisywałam się jeszcze bardziej na blogu, zamiast go zamknąc raz na zawsze)... pewnie wró