po świętach

jestem przejedzona...
a po świątecznych rozmowach przy stole dochodzę do wniosku, że faceci po alkoholu potrafią zrobić z siebie kompletnych idiotów, zamieniają się w zadziorne koguciki z sieczką w głowie, mąż płacze jak dziecko, a np.: mój brat zamienia się wtedy w pseudo-mędrca, filozofa i kretyna zapatrzonego w siebie, a w gruncie rzeczy nadal jest tym małym wystraszonym chłopcem srającym po gaciach... to takie rozczarowujące

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

stanowcza mama...

depresyjna malkontentka

zjazd absolwentów