pierwszy śnieg

zima jak zwykle zaskoczyła drogowców, bo z naszego osiedla jak zwykle trudno wyjechać, a jazda w centrum to podobo koszmar...

dzisiaj cały ranek spędzilismy z dziećmi na dworze... miały wielką radochę biegając po śniegu i lepiąc baławana...
śnieg tak nas zasypał, że przez okna w kuchni nic nie widac, bo zaspa zasłania wszystko...
naszym drzewkom połamały się gałęzie pod ciężarem wilgotnego śniegu, więc musiałam je dziś trochę uwolnić od tego obciążenia... 

mąż przyjechał "w odwiedziny" na kilka godzin- niby staraliśmy się być dla siebie mili, ale ja czuję coraz większy dystans i coraz mniej uczuć... 
czuję się coraz bardziej samotna...
on też...
chyba przesadziliśmy z tą pogonią za dobrami materialnymi, walką o swoje i słuchaniem rad prawników(którzy prawdę mówiąc mają nas gdzieś) bo przypłacimy to naszym związkiem...
w dodatku mąż dostał wczoraj wezwanie na komisariat- pewnie w związku z naszą sprawą...
już nie chce mi się nawet myśleć na ten temat...

Popularne posty z tego bloga

stanowcza mama...

depresyjna malkontentka

zjazd absolwentów