kolejna faza....
po serii kłotni z męzem, szarpania, wysłuchiwania jak po pijaku wykrzykuje mi ze jestem zimna suka, leniwą piz***, ze nic mi nigdy nie wyjdzie bo jestem do niczego i nic nie umiem, a on sie tylko zacharowuje na śmierc, a ja tylko udaje ze cche cos robic a nic nie robie, wymyslam nowe zajecia zeby nic nie robic itp, wpadłam w faze rozmów z idiotami w necie.... po czym powietrze ze mnie uszlo i znowu nie mam ochoty wylazić z łóżka... gdyby nie dzieci i fakt ze musze im robić posiłki i prać to pewnie nigdy bym sie stąd nie ruszyla i tak zgnila.... gdy dzwonia do mnie z pracy, odpowiadam ze nie wiem kiedy wrócę... jak sie podnieść? nie umiem.... nie mam siły... juz nie mam siły na nic ... chce tu zostać i zgnic, umrzeć...