rozwód rozwód i po rozwodzie...
Mąż próbuje mnie zmusić do przepisania działki należącej do moich rodziców na nas, bo rzekomo chce się budować a ja wszystko blokuje, zamykam nasza przyszlosc. Teraz już wiem, że zrobiłam błąd przepisując na niego połowę mieszkania, które kupiliśmy za pieniądze moich rodziców i babci... on wciąż chce więcej i więcej. Moi rodzice chyba mieli racje zabraniając mi za niego wychodzić. Twierdzili, że on chce być ze mną dla ich pieniedzy, bo sam nigdy nie miał domu i rodziny, teraz dotarło do mnie ze trzeba było ich posłuchać, ale wtedy byłam na nich zbyt wściekła ze ingerują w moj związek by wysłuchać tego co do mnie mówią...
Ostatnio nasze życie to jedno wielkie pasmo awantur o majątek moich rodziców i pieniądze. W listopadzie postawiłam się, zrobiłam awanturę, chciałam rozwodu lub przynajmniej rozdzielności majątkowej, jazda trwała dość długo, a mąż probował mnie straszyć, że sam notariusz będzie nas kosztować majątek bo przecież trzeba wszystko spisac i podzielic, wiec go zapytałam co chce spisywać i dzielic? a ten wypalil ze domy moich rodziców, ten sk... chce dzielic się majątkiem moich rodziców ktory do nich nie należy i nigdy nie należał, nawet rachunków w domu w którym mieszka nigdy nie płacił!! wygarnełam mu wszystko co leżało mi na wątrobie za te wszystkie lata. Wojna trwała by pewnie dłuzej gdyby nie fakt ze nagle dostałam wezwanie na kontrolę (w pracy) przypadek? nie wiem... miałam mieszane uczucia, pani kontrolerka (dość życzliwa osoba) zasugerowala że żadne kontrole nie biorą się znikad, ze oni maja tylko kontrole z donosów... czyżby on? fakt zadziałalo na jego korzyść, bo skupiona na dostarczaniu dokumentów do kontroli i wyjaśnianiu kolejnych lat odpuscilam temat z rozwodem.... i pochorowałam się w polowie kontroli na płuca.... brałam antybiotyki, niby z tego wyszłam ale wciąż mam jakies stany podgoraczkowe, lekarka rozkłada rece, nie wie co mi jest, nie wie na co mnie jeszcze badać, bo nie zna przyczyny goraczki i stanu zapalnego... to się ciągnie tak długo... w zasadzie odechcialo mi sie rozwodu nawet, już mi wszystko obojętne, byle jakos wychowac dzieci...
Ostatnio nasze życie to jedno wielkie pasmo awantur o majątek moich rodziców i pieniądze. W listopadzie postawiłam się, zrobiłam awanturę, chciałam rozwodu lub przynajmniej rozdzielności majątkowej, jazda trwała dość długo, a mąż probował mnie straszyć, że sam notariusz będzie nas kosztować majątek bo przecież trzeba wszystko spisac i podzielic, wiec go zapytałam co chce spisywać i dzielic? a ten wypalil ze domy moich rodziców, ten sk... chce dzielic się majątkiem moich rodziców ktory do nich nie należy i nigdy nie należał, nawet rachunków w domu w którym mieszka nigdy nie płacił!! wygarnełam mu wszystko co leżało mi na wątrobie za te wszystkie lata. Wojna trwała by pewnie dłuzej gdyby nie fakt ze nagle dostałam wezwanie na kontrolę (w pracy) przypadek? nie wiem... miałam mieszane uczucia, pani kontrolerka (dość życzliwa osoba) zasugerowala że żadne kontrole nie biorą się znikad, ze oni maja tylko kontrole z donosów... czyżby on? fakt zadziałalo na jego korzyść, bo skupiona na dostarczaniu dokumentów do kontroli i wyjaśnianiu kolejnych lat odpuscilam temat z rozwodem.... i pochorowałam się w polowie kontroli na płuca.... brałam antybiotyki, niby z tego wyszłam ale wciąż mam jakies stany podgoraczkowe, lekarka rozkłada rece, nie wie co mi jest, nie wie na co mnie jeszcze badać, bo nie zna przyczyny goraczki i stanu zapalnego... to się ciągnie tak długo... w zasadzie odechcialo mi sie rozwodu nawet, już mi wszystko obojętne, byle jakos wychowac dzieci...
Komentarze
Prześlij komentarz